[ Pobierz całość w formacie PDF ]

splądrowana, ale Normana tam nie było.
Z coraz większym niepokojem skierowała się do łazienki. Nigdzie nie
dostrzegała wprawdzie zwłok iguany, ale jakoś nie przypuszczała, żeby
włamywacze oszczędzili zwierzę, jeśli weszło im w drogę.
Niestety, łazienka również była pusta.
 Norman!  załkała.
Usłyszała cichy, chrapliwy dzwięk i odetchnęła z ulgą. Szybko
skierowała się tam, skąd pochodził, i dostrzegła głowę Normana wystającą zza
zasłony w salonie.
 Kochany!  zawołała z ulgą.  Jak się cieszę, że nic ci nie zrobili!
Zwierzak rozglądał się wokół z niezwykłym jak na niego napięciem, całe
ciało miał naprężone, a ogon ostrzegawczo uniesiony do góry. Wiedziała, że w
takim stanie lepiej go nie dotykać. Przemawiała więc tylko do niego łagodnie i
przykręciła termostat, miała nadzieję, że obniżenie temperatury wygoni go z
kącika przy oknie.
Zszokowanym wzrokiem rozglądała się po mieszkaniu. Nie miała
pojęcia, co powinna teraz zrobić. Coś jej podpowiadało, że włamanie miało
związek z pracą Jenny, a w takim razie chyba nie powinna zawiadamiać
policji. Wiedziała, że zarówno Jenny, jak i Eugene mieli swoje kontakty ze
stróżami prawa i pewnie będą woleli zająć się wszystkim po swojemu. Musi
więc tylko zawiadomić Jenny i czekać na jej wytyczne.
Wiedziała jednak, że nie chce zostać tu sama na noc. Sięgnęła po torbę i
szybko spakowała najpotrzebniejsze rzeczy. Norman wreszcie się uspokoił,
włożyła go więc do klatki i wyszła. Była już w drzwiach, kiedy zaczął dzwonić
telefon. Zatrzymała się na chwilę, ale nie odebrała. Być może włamywacz chce
62
R
L
T
sprawdzić, czy ktoś jest w domu, pomyślała. Zamknęła drzwi na klucz i
wyszła.
Spędziła noc w pobliskim hoteliku. Norman bardzo się denerwował, bo
nie wypuszczała go z klatki, ale wolała nie ryzykować szoku u obsługi.
Przystawiła go tylko do kaloryfera i przemawiała do niego łagodząco. Szczerze
mówiąc, sama ledwo się trzymała. Miała okropne uczucie, jakby cały czas ktoś
ją obserwował, i z trudem utrzymywała nerwy w ryzach.
Następnego ranka obudziła się z podkrążonymi oczami, a zdenerwowanie
wcale jej nie opuściło.
Przed pójściem do pracy zaniosła z powrotem Normana do mieszkania.
Na szczęście nie wyglądało na to, żeby ktoś tu zaglądał w nocy.
Nie miała czasu na ułożenie włosów, wciągnęła na siebie lawendową
dzianinową sukienkę i pospieszyła do pracy.
Czuła się jeszcze gorzej, niż wyglądała, i wolała nawet nie myśleć o tym,
co powie Cabe na jej widok.
Okazało się jednak, że przyszedł do biura w równie złym stanie, co ona.
Wyjątkowo, zamiast eleganckiego garnituru, miał na sobie dżinsy i koszulkę
polo. Mimo woli zadrżała na widok szerokiej, umięśnionej klatki piersiowej i
silnych ramion.
 Gdzie ty, do cholery, byłaś zeszłej nocy?  zapytał gniewnie,
obrzucając dziwnym spojrzeniem jej swobodnie opadające włosy i przy-
legającą do ciała sukienkę.  Sądząc po wyglądzie, miałaś długą noc.
 Rzeczywiście  westchnęła.  Prawie nie spałam...
 Nie wątpię  usta skrzywiły mu się w chłodnym grymasie.  Jak było?
Mrugnęła zaskoczona. O co mu chodziło?
 Nie rozumiem...
63
R
L
T
 Czego nie rozumiesz?  dopytywał lodowatym tonem.  Czyżby nie
było tak pięknie, jak sobie wyobrażałaś? Powiadają, że za pierwszym razem
może być trochę gorzej, ale nie wątpię, że ta zabawa jeszcze ci się spodoba...
Cedził te zimne słowa ze wzgardą i gniewem wypisanym na twarzy.
Powoli zaczęło do niej docierać, o czym mówił. Z trudem opanowała
zdenerwowanie i właśnie otwierała usta, żeby wyjaśnić mu, jak bardzo się
myli, kiedy do pokoju wpadł zadowolony z siebie Ben.
 Witaj, złotko!  Posłał jej całusa.  Do zobaczenia na obiedzie. Cześć,
szefie  zwrócił się do Cabe'a.  Nie bądz dla niej zbyt surowy, miała ciężką
noc.
Pomachał im ręką i wyszedł, a Cabe aż drżał z wściekłości. Wpatrywał
się w nią tak lodowatym wzrokiem, że miała ochotę uciekać.
 Wez notatnik i przyjdz do mnie  wycedził zimno.  Może uda ci się
trochę popracować, jeśli choć na chwilę oderwiesz się od swoich wspomnień.
Zniknął w gabinecie, a ona starała się pozbierać. Myślał więc, że spędziła
tę noc z Benem. Ciekawe, co by powiedział, gdyby dowiedział się, jak
wyglądała prawda...?
Chwilę potem weszła do niego i próbowała jakoś się wytłumaczyć, ale
przerwał jej. Zaczął pospiesznie dyktować listy, a potem dodał:
 Zadzwoń do Karol i powiedz, że zabiorę ją na obiad o dwunastej.
Odwołaj też wszystkie moje popołudniowe spotkania, nie wiem, czy wrócę do
biura.  Uśmiechnął się złośliwie, widząc jej zakłopotanie.  To nie wiesz, że
ludzie uprawiają seks również za dnia?  udał zdziwienie.  Ben pewnie
wkrótce cię tego nauczy.
Wstała, cała drżąca, i bez słowa wróciła do siebie. Przez cały ranek
pracowała w milczeniu, starała się nie patrzeć na niego i skupić na pracy. Z
całych sił powstrzymywała łzy, cisnące się do oczu. Ledwie się trzymała, miała
64
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •