[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jakie ewentualności, na litość boską?
 No cóż  odparł Thomas z namysłem.  Są to co najmniej trzy różne religie.
Może nawet cztery, nie jestem tego pewien. Do tego dochodzi jakaś
międzynarodowa fundacja i agencja rządowa  dodał, zliczając wszystko na
palcach.  %7łebym tylko wiedział, jak do tego wszystkiego ma się cay neu?  Co
takiego?
 Cay neu.
 Thomas, nie mam zielonego pojęcia, o czym mówisz.
 Właśnie staram ci się to wyjaśnić.
Zdecydowanym ruchem Jacob uniósł obie dłonie do góry.
 Siadaj. Wszyscy siadajcie. Jessiko, zupełnie nie wiem, co się tutaj dzieje. 
Odczekał chwilę, aż wszyscy zajęli swoje miejsca.  Dobrze więc. Zacznijmy od
tego: powiedzcie mi, czego oboje szukaliście na cmentarzu?
 Zmusiłem ją, by zdjęła zaklęcia z przodków Jessiki!  zawołał Thomas,
zdumiony, iż jeszcze tego nie pojęli.
 Thomas!
 Gzy mogłabym się wtrącić?  przerwała im Jessica.  Może ja to wytłumaczę.
 Zaręczyłam was, tato. Ciebie i Jessikę  powiedziała nagle Huong cichutkim
głosikiem.
 Co takiego?  zawołali jak na komendę Jessica i Jacob.
 A nie mówiłem?  zauważył Thomas.
 Przykro mi, ojcze.
 Huong  powiedział Jacob.  Przecież mówiłem ci już wcześniej. Zawsze
możemy z sobą porozmawiać. Zacznijmy od początku.
Huong zerknęła na brata.
 A czy Thomas będzie mógł mi pomóc?
 Thomas jest wątpliwą pomocą, ale jeśli będę potrzebował dodatkowych
wyjaśnień, sam go o to poproszę  oznajmił Jacob tonem nie znoszącym sprzeciwu,
zauważył bowiem, że jego syn już otwiera usta, aby coś powiedzieć.
Huong zaczerpnęła głęboko powietrza i popatrzyła najpierw na ojca, potem na
Jessikę i znów na ojca.
 Chciałam uczynić cię szczęśliwym, ojcze.
 Czy uważasz, że wyciąganie was z więzienia może mnie uszczęśliwić?
 Nic nie rozumiesz.
 Masz rację. Dlatego też postaraj się wszystko wyjaśnić.
 To nie będzie takie proste.
 Mamy dużo czasu.
Na chwilę zapadła cisza, po czym Huong wydała z siebie głębokie westchnienie
i zaczęła od nowa.
 Byłeś wtedy... niezbyt szczęśliwy, tato  powiedziała  a mnie... a mnie
pomyliły się święta.
 Dalej...  naciskał Jacob.
 Wiem, jak obchodzi się nasze święta w Wietnamie, ale nie znam waszych
zwyczajów, więc w miesiącu Tet, to znaczy w lutym  wyjaśniła, starając się nie
przekręcić słowa  postawiłam Jessice  cay neu , żeby zdobyć dla ciebie jej
przychylność.
 Dla mnie? Skąd wiedziałaś cokolwiek o Jessice?
 Słyszałam, jak ty i Thomas kłóciliście się. Słyszałam, jak mówił, że przestałeś
się widywać z Jessiką z mojego powodu.
 To nieprawda, Huong. Powiedziałem Thomasowi...
 Wiem. To również słyszałam. Ale i tak nie byłeś szczęśliwy. Pomyślałam
sobie, że Jessica może uczynić cię szczęśliwym, ale ty do niej nie wracałeś.
Siedziałeś tu cały czas i pracowałeś. W drodze do Silk Hope lub do Siler City
zawsze spoglądałeś w kierunku jej domu; twoja twarz była smutna, gdy jej nie
widziałeś, a jeszcze smutniejsza, gdy ją widziałeś. Wydawało mi się, że
potrzebujesz pomocy, tak jak ja wtedy w Wietnamie, gdy zmarła moja mama.
Trzeba było wielu modlitw, abym znalazła się tutaj z wami, ale się udało. Zaczęłam
więc odmawiać pierwsze z wielu modlitw w twojej i Jessiki intencji.
Ustawiłam cay neu, żeby odpędzić złe duchy. A pózniej nadszedł Dzień
Zwistaka. W telewizji mówili, że tego dnia wszyscy ludzie szukają świstaków,
więc pomyślałam sobie, że w takim razie ja poszukam sobie mamy w Dniu Matki.
Wybrałam Jessikę, bo wiem, że ją kochasz.
 Dalej  wycedził Jacob.
 Dopiero Thomas wyjaśnił mi, że mamy się nie  szuka, tylko czci tę, którą się
ma. Trudno mi wyjaśnić, jak właściwie wyobrażałam sobie Dzień Matki, skoro
nawet nie wiem, co to takiego świstak, ale kiedy się dowiedziałam, było już za
pózno. Zdążyłam to zrobić.
 To znaczy co?
 Złożyłam ofiarę przed domem Jessiki.
 Na frontowej werandzie  wyjaśnił Thomas.
 Tak  przytaknęła Huong patrząc kątem oka na Jessikę.  Właśnie tam
złożyłam ofiarę w intencji zaręczyn, bo przecież jestem najstarszą z waszych
żyjących krewnych.
 A co ty robiłeś w tym czasie?  zwrócił się nagle Jacob do Thomasa.
 Ja?  odpowiedział chłopak zdziwiony.  Nic.
 Tato, Thomas wyjaśnił mi wszystko dopiero potem. Powiedziałam mu o
wszystkim dopiero wtedy, gdy zorientowałam się, że pokręciłam wszystko z
Dniem Matki. Thomas powiedział, że Jessica przelęknie się nie wiedząc, co to
takiego i po co. Postanowiliśmy więc wszystko szybko zlikwidować. Również po
to, aby ludzie nie pomyśleli sobie, że mają do czynienia z jakimiś... pogańskimi...
tajemnymi... wyznawcami szatana czy czymś w tym rodzaju. Ale spózniliśmy się.
Zanim dotarliśmy na miejsce, ofiara zniknęła. Udało się nam tylko z przodkami.
Thomas miał chyba rację, bo na wieczorku w Klubie Rolnika Sonny Cook
opowiadał o działalności jakiejś tajnej sekty w Okręgu Chatham.
 Czy Sonny wie, co zrobiłaś?  to pytanie skierowane było do Huong, ale
Jacob popatrzył na Jessikę,  która przecząco pokręciła głową.  A co to za historia
dziś na cmentarzu?
 Nie wolno niszczyć ofiary, ojcze. To przynosi nieszczęście. Położyłam
wszystko z powrotem na miejsce, kwiaty i te inne rzeczy. Ja tylko chciałam, by
przodkowie Jessiki wiedzieli, że wciąż jeszcze potrzebujemy ich pomocy.
Domyślam się, że Thomas musiał być tym mocno zaniepokojony.
Jacob spojrzał na syna, który zaczaj przewracać oczami, aby opisać stres, jaki
przeżył.
 A potem przyjechał zastępca szeryfa  uzupełniła Huong.  No a dalej sami
już wiecie, co się stało.
 Rozumiem  mruknął po chwili Jacob.
 Naprawdę rozumiesz?  ucieszył się Thomas.
 Zadziwiające, nieprawdaż?  odparował Jacob.  Wracajcie teraz do swoich
zajęć. Chcę porozmawiać z Jessiką.
 I to naprawdę wszystko? Nie będzie krzyków ani kazań?
 Nie, to jeszcze nie wszystko! Muszę to sobie najpierw przemyśleć.
Powinniście byli przyjść do mnie, gdy zorientowaliście się, że macie kłopoty.
Teraz natomiast proponuję, żebyście zmyli się stąd i nie kusili losu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •