[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będzie się dziwił twojemu smutkowi, gdy zostaniesz tu sama, bez narzeczonego. Wezmą to za
dobrą monetę i nie będą dręczyć cię pytaniami. Wrócimy możliwie jak najszybciej.
Oby z dobrymi wieściami. Mamo, tak mi ciężko na sercu!
Loretta zakryła dłońmi oczy, a pani Gartner znowu próbowała ją pocieszyć. Przez chwilę
milczały, nasłuchując, czy nie wraca Fred.
Gdzież on mógł się podziać? Jest mu na pewno bardzo zle. Sam musi się uporać z
rozpaczą. Gdybym chociaż mogła jakoś go pocieszyć westchnęła Loretta.
Matka Freda popatrzyła przed siebie. Myślami była przy synu, dzieląc jego cierpienie.
Wiedziała, że w tym momencie nie może lepiej mu pomóc niż powstrzymując Lorettę przed
odnalezieniem go.
Drogie dziecko, Fred nie wróci, dopóki tu będziesz. Nie będzie mógł zdobyć się na
spotkanie z tobą. Najlepiej będzie, jeśli odwiozę cię do twoich krewnych i wrócę tu, by przy-
gotować się do podróży. Zaczekaj chwilę, zaraz zadzwonię do biura i spytam, kiedy odpływa
najbliższy parowiec.
Pani Gartner wykręciła numer i po chwili uzyskała informację że nazajutrz odpływa sta-
tek do Hamburga. Powiedziała o tym Loretcie.
Kilka minut pózniej obie wsiadły do samochodu. Podczas jazdy trzymały się za ręce.
Kiedy dotarły na miejsce, Loretta jeszcze raz przytuliła się do Marii Gartner.
Droga matko, dziękuję ci za twoją dobroć. Powiedz Fredowi... albo lepiej nic mu nie
mów. Przecież nie powinnam mu przesyłać zapewnień o mojej niezachwianej miłości. Powiedz
mu tylko, że całym sercem będę się modlić, aby nasz związek nie okazał się grzechem i że łą-
czę się z nim w cierpieniu. Powiesz mu to, prawda?
W prośbie Loretty zawarta była tak bezgraniczna rozpacz, że pani Gartner napłynęły łzy
do oczu.
Tak, moje dziecko, przekażę mu to. Przed odjazdem napiszę do ciebie kilka słów o
tym, jak on to znosi, żebyś się nie martwiła. Tylko masz mi obiecać, że nie zrobisz żadnego
głupstwa i będziesz spokojnie czekać na nasz powrót.
Loretta z przejęciem ucałowała jej rękę, nie odpowiadając ani słowem. Ale jej milczenie
oznaczało obietnicę, że posłucha pani Gartner.
R
L
T
Wysiadły z auta i weszły do domu Howardów. Do pani Kanitz i Reginy, które wyszły im
na spotkanie, Maria Gartner odezwała się opanowanym głosem:
Moje drogie, właśnie przywiozłam wam naszą małą, smutną narzeczoną. Musicie ją
trochę pocieszyć i rozerwać. Bardzo pilne sprawy wzywają mnie i mojego syna na krótko do
Niemiec. Wypływamy już jutro rano, więc dzisiejszego popołudnia i wieczoru będziemy bar-
dzo zajęci. Fred osobiście poprosi pana Letzingena o rękę Loretty. Narzeczeni już się pożegna-
li, więc niech Loretta jutro nie przyjeżdża do portu, ponieważ statek odpływa bardzo wcześnie.
Regina objęła Lorettę.
Och, moje biedactwo. Co za pech, że akurat teraz musisz rozstać się z Fredem.
Nieszczęśliwa dziewczyna prędko oswobodziła się z objęć kuzynki i ze łzami w oczach
pobiegła do pokoju.
Pani Gartner powstrzymała Reginę, która chciała pójść za nią.
Miss Regina, proszę ją zostawić samą na jakiś czas. To spadło na nią tak nagle. Musi
mieć trochę spokoju, by przyjść do siebie. Ale ja chciałabym jeszcze raz zobaczyć się z nią i
pożegnać przed wyjazdem.
Pani Kanitz i jej córka kiwnęły głowami ze zrozumieniem, nie przeczuwając nawet, jak
wielkie zmartwienie nosiły w sobie Loretta i pani Gartner. Obiecały, że ze wszystkich sił będę
starały się dodać otuchy osamotnionej narzeczonej.
Matka Freda poszła do pokoju Loretty. Dziewczyna leżała oszołomiona bólem, z twarzą
ukrytą w dłoniach. Pani Gartner pochyliła się nad nią.
Drogie dziecko, czy już nic więcej nie mogę dla ciebie zrobić?
Loretta zacisnęła zęby. Nie unosząc głowy, z najwyższym trudem wykrztusiła z siebie:
Proszę... zostaw mnie teraz samą. Niech nikt do mnie nie przychodzi, dopóki sama nie
wyjdę z pokoju. Nie mogę teraz z nikim rozmawiać. Proszę, dopilnuj, aby zostawili mnie w
spokoju.
Rozumiem cię, moje dziecko. Powinnaś pobyć chwilę sama, aż znowu będziesz w
stanie znieść towarzystwo innych. Niech Bóg ma cię w swojej opiece. Bądz zdrowa! Wrócę
możliwie jak najszybciej. Bądz dzielna, kochanie!
Loretta po omacku odszukała jej rękę i przytuliła ją do siebie, całując. Pani Gartner po-
chyliwszy się pocałowała jej włosy. Potem bezszelestnie wycofała się z pokoju. Poprosiła Re-
ginę i jej matkę, aby pozostawiły Lorettę samą sobie, aż sama zechce je zobaczyć.
R
L
T
Loretta przeżywa wszystko o wiele bardziej niż inni. Ale niedługo odzyska dobry
humor. Już my o to zadbamy! przyrzekła Regina.
Pani Gartner pożegnała się również z Kanitzami i wyszła z domu. Kiedy siedziała już w
samochodzie, z jej piersi wyrwało się ciężkie westchnienie, a jej oczy napełniły się łzami.
Teraz zaczęła martwić się o syna. Dokąd pobiegł, wiedziony rozpaczą?
Jechała do domu zaniepokojona w najwyższym stopniu. Kiedy wchodziła do domu, słu-
żący powiedział jej, że Fred wrócił. Odetchnęła z ulgą.
XIV
Wszedłszy do pokoju ujrzała Freda siedzącego w fotelu przy oknie. Aokcie miał oparte
na kolanach, rękami zakrywał sobie oczy. Natychmiast znalazła się tuż przy nim.
Fredy!
Podniósł swą bladą, wykrzywioną twarz i popatrzył zbolałym wzrokiem na matkę.
Gdzie jest Loretta?
Odwiozłem ją do Kanitzów, synku łagodnie pogładziła go po czole.
Schwycił jej rękę i ucałował ją.
Wybacz mi, że tak gwałtownie się zachowałem i uciekłem. Ale nie mogłem znieść
widoku cierpiącej Loretty. Jestem mężczyzną i prawdopodobnie przezwyciężę rozpacz, choć
nie będzie to łatwe. Ale ona... boję się o nią.
Uścisnęła jego ręce.
Najpierw ją to zwaliło z nóg. Kiedy wybiegłeś, straciła przytomność. Ale za chwilę
przyszła do siebie. Prosiła, bym ci przekazała, że będzie się modlić o to, by wasza miłość nie
okazała się grzeszna i że łączy się z tobą w cierpieniu.
Ufnie wtulił się w jej dłonie.
Aby nasza miłość nie okazała się grzeszna? Czy twoim zdaniem zachodzi możliwość
pomyłki?
Przytuliła jego głowę mocno do siebie.
Loretta także mnie o to ciągle pytała. Dałam jej nikły cień nadziei, aby ulżyć jej w
bólu. Ale przed tobą nie będę ukrywać, że nie wierzę w pomyłkę. Mimo to mam zamiar na-
tychmiast udać się do Niemiec i stanąć oko w oko z jej i prawdopodobnie twoim ojcem. Wów-
czas będę wiedziała na pewno, czy się myliłam, czy nie.
R
L
T
Spojrzał na nią z rezygnacją.
Przemyślałem wszystko, kiedy włóczyłem się samotnie po ulicy. Obawiam się, że nie
mogłaś się pomylić. Przypomniało mi się kilka faktów, które teraz potwierdzają, że ojciec Lo-
retty jest również moim ojcem.
Co to za fakty, Fred?
Opowiedział jej o scenie na dworcu, kiedy Letzingen nagle poczuł się słabo, zobaczyw-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]