[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z nimi porozmawiać.
Dobrze, że o tym pomyślałaś zauważył.
Jest jeszcze jedna rzecz. Amira odetchnęła głęboko. Nasz publiczny
wizerunek. Jak ci mówiłam, nie interesuje mnie... przerwała nagle i
zarumieniła się fizyczna strona małżeństwa, ale chyba powinniśmy się
zachowywać jak zwykła para zakochanych.
Na przykład tak? Brent wziął ją za rękę i zaczął ją delikatnie głaskać,
najpierw dłoń, potem przesunął palce wyżej.
Tak wykrztusiła.
Potrafię przekonać wszystkich, że nie możemy się od siebie oderwać
stwierdził, a Amira ukryła twarz za wielką kartą dań.
Musieli jeszcze ustalić, kiedy i gdzie będą się pokazywać publicznie.
Amira miała mnóstwo spotkań z racji swoich funkcji w różnych fundacjach i
uznała, że Brent powinien jej wtedy towarzyszyć.
Kiedy podpisywał rachunek, zwróciło jego uwagę jakieś zamieszanie
przy wejściu do restauracji. Po chwili zjawił się zaaferowany kierownik sali.
Bardzo mi przykro, panie Colby. Chcę pana zapewnić, że nikt z
naszego personelu nie zawiadamiał prasy.
Czy możemy skorzystać z tylnego wyjścia? spytał Brent.
29
R
L
T
Nie ma problemu. Wyjdziemy głównym powiedziała Amira, nie
czekając na odpowiedz kierownika sali. Może ktoś przyprowadzi tam twój
samochód? Wtedy fotoreporterzy nie będą nam towarzyszyć w drodze na
parking.
Brent spojrzał na nią uważnie i domyślił się wszystkiego.
Nie wyglądasz na zdziwioną stwierdził.
Bo nie jestem. Dziś po południu wykonałam kilka telefonów.
Ty to zorganizowałaś?
Oczywiście. Masz z tym problem?
Amira, która postarała się o to, by po wyjściu z restauracji wpadli na tłum
dziennikarzy, siedziała teraz ze spokojnym uśmiechem na ustach. Musiał jej
przyznać, że robiła wszystko, co tylko możliwe, by osiągnąć swój cel.
Kiedy Brent usłyszał ryk silnika swojego porsche, przestawianego na
inne miejsce, i klaksony kierowców, którzy nie mogli go ominąć, bo z braku
miejsca został pewnie postawiony wprost na jezdni, zerwał się na równe nogi i
złapał Amirę za rękę.
Idziemy.
Kierownik sali szedł przed nimi, z uniesionymi do góry rękami, jakby
tym gestem mógł powstrzymać błyski fleszów i gwar zadawanych pytań. Brent
otworzył Amirze drzwi i zauważył, że świadomie pozowała do fotografii.
Szybko usiadł za kierownicą i ruszył z piskiem opon.
To był dopiero początek tego, co go jeszcze czekało. Ale on lubił
wyzwania.
30
R
L
T
ROZDZIAA CZWARTY
Wejdziesz na drinka? spytała Amira, by przerwać panującą w
samochodzie ciszę.
Czemu nie? odparł.
Zdziwiło ją to. Widziała, że jest wściekły. Zaciskał szczęki, nie odrywał
oczu od drogi i nie odezwał się do niej ani słowem.
Kiedy się znalezli w jej apartamencie, postanowiła oczyścić atmosferę.
Jesteś na mnie zły stwierdziła, zrzucając z nóg pantofle od Jimmy'ego
Choo.
Kolejne kilkaset, jeśli nie tysiąc dolarów, pomyślał Brent. Torebka od
Hermesa, buty od Jimmy'ego Choo Amira nie schodzi poniżej najwyższej
półki.
Dlaczego tak myślisz? spytał.
Zbyt dobrze cię znam. Jesteś wściekły jak diabli stwierdziła,
podchodząc do barku. Dlaczego?
Nie lubię, kiedy się mną manipuluje.
Manipuluje? powtórzyła, podając mu kieliszek brandy.
Nienawidzę robić z siebie widowiska.
Rozzłościłeś się dlatego, że zostałeś zaskoczony. Więc przepraszam cię
za to. Następnym razem będę cię uprzedzać.
Uprzedzać?
Amira postawiła swój kieliszek na stoliku. W głosie Brenta wyczuła
grozbę.
O co ci chodzi? spytała.
Wydaje ci się, że ja jestem tylko pionkiem na szachownicy, który
możesz przestawiać, jak ci się podoba. Ale ta gra dotyczy nas dwojga. Oboje
31
R
L
T
możemy na niej zyskać. Jeśli mnie do niej nie włączysz i nie będę miał wpły-
wu na wydarzenia, to zapomnij o moim w niej udziale. Mnie będzie o wiele
łatwiej wycofać się z naszej umowy niż tobie.
Amira zrozumiała zawartą w jego słowach grozbę. Pomyślała o zaległych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]