[ Pobierz całość w formacie PDF ]

należy kontrolowanie, w jaki sposób ludzie wydają swoje
pieniądze, i dopóki nie łamią prawa, nie mogę się do tego
wtrącać.
- A jakie są jego córki? - dopytywał się Hawkston.
- Ledwie je znam. Od czasu do czasu są zapraszane na
rozmaite przyjęcia, ale ich ojciec tak ściśle przestrzega żałoby
po żonie, że najprawdopodobniej nie pozwala dziewczynom
na nic; mogą się tylko modlić. Tak więc jedynie najstarszą
widuje się czasem na zebraniach dotyczących szkółki
niedzielnej albo kwestach na rzecz ubogich.
- Wygląda zatem, że mają bardzo ponure życie -
stwierdził lord.
- Myślę, że dla większości młodych kobiet byłoby
zupełnie nie do zniesienia - podsumował gubernator.
- Czytałem gdzieś, że chrześcijaństwo i szkolnictwo
rozpowszechnione są na Cejlonie znacznie bardziej niż w
jakimkolwiek wschodnim kraju - zauważył Hawkston.
- Chyba jest tak naprawdę - odpowiedział sir Arthur. -
Ostatni spis wykazał, że mamy dwieście dwadzieścia tysięcy
katolików, pięćdziesiąt tysięcy protestantów i około dwóch
milionów buddystów. - Zrobił krótką przerwę, po czym dodał
z iskierką w oku; - Poza tym mamy jeszcze tysiąc pięciuset
trzydziestu dwóch czcicieli szatana, stu dwudziestu jeden
zaklinaczy węży, sześciuset czterdziestu trudniących się
biciem w tam - tamy oraz pięć tysięcy oszustów i
notorycznych żebraków.
Lord Hawkston roześmiał się głośno.
- Niezła mieszanka!
Na tym skończyli rozmowę, bo dojechali właśnie do
domu.
Po lunchu Hawkston odszukał sekretarza gubernatora. Był
to starszy pan, które całe swoje życie spędził w Kolombo i
pracował już dla niejednego gubernatora; każdy niezmiernie
cenił sobie jego wiedzę o tym kraju i ludziach.
- Chciałbym usłyszeć wszystko, co pan wie o pastorze z
kościoła świętego Piotra - poprosił lord.
- Pastor nazywa się Radford - zaczął sekretarz. - Mieszka
w Kolombo od dwudziestu dwóch lat i tutaj się ożenił. %7ływi
święte przekonanie, że mieszkańcy Domu Królowej są
gruboskórną, pozbawioną wszelkich uczuć bandą, której
obojętne jest jego gorące pragnienie wyplenienia zła z
Kolombo.
- No cóż, powinien porównać Kolombo z innymi
miastami portowymi - stwierdził sucho Hawkston. - Musiałby
ze zdziwieniem spostrzec, że nasze jest, mimo wszystko,
świetlanym przykładem cnoty.
- Może nie posunąłbym się aż do takiego stwierdzenia,
milordzie, ale rzeczywiście nie ma tu zbyt wiele występku i
można przyjąć, że ludzie są porządni.
- Zawsze tak uważałem - przyznał Hawkston. - Ale proszę
mi powiedzieć, co pan wie o pani Radford.
- Była czarującą kobietą - odpowiedział sekretarz. - I jeśli
ktokolwiek potrafił sprawić, żeby pastor zachowywał się jak
normalny człowiek, to tylko ona. Pochodziła z hrabiowskiej
rodziny w Anglii, a jej ojciec był związany z Ogrodem
Botanicznym w Kew. Przywiózł ją do Kolombo, gdy tu
przybył, żeby doradzić ówczesnemu gubernatorowi, jakie
drzewa i kwiaty najlepiej będą rosły na tutejszej glebie. Wtedy
właśnie poznała pastora, wówczas jeszcze wikarego, i
zakochała się w nim. - Sekretarz zrobił krótką przerwę, po
czym dodał: - Kiedy pierwszy raz spotkałem Radforda, był
przystojnym młodym mężczyzną, ale już wtedy emanowała z
niego jakaś gorliwość, wręcz fanatyzm, i domyślałem się, że
życie z nim musi być ciężkie.
- Urodziło im się sześć córek?
- Pastor zawsze ubolewał nad tym, że nie ma syna -
wyjaśnił sekretarz, - Pierwsza była panna Dominika, potem
panna Wiara. Trzeciej córce nadał imię Nadzieja, ale tak się
nieszczęśliwie złożyło, że po niej urodziły się jeszcze trzy
dziewczynki: panna Charitas, panna Aaska i panna Prudencja!
- Jezus Maria! - wykrzyknął Hawkston. - Co za imiona!
Biedne dziewczyny, muszą męczyć się z nimi do końca życia.
- Dominika miała szczęście - ciągnął sekretarz. - Urodziła
się w niedzielę, więc imię było w sam raz, ale pozostałe
imiona to prawdziwy krzyż dla dziewcząt.
- Wyobrażam sobie - zauważył lord.
- To naprawdę miłe dziewczęta - powiedział sekretarz. -
Moja żona ma o nich bardzo dobre zdanie. Od czasu do czasu
dostają pozwolenie odwiedzenia mojej córki, która jest kaleką.
Poza tym raczej nie mają żadnych rozrywek. Pastor nie
aprobuje świeckich zainteresowań.
- Zamierzam złożyć pastorowi wizytę - obwieścił
Hawkston. - Czy mogę się powołać na pana? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •