[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziękuję. Ty w smokingu też prezentujesz się wspaniale. Może warto
wprowadzić ten ubiór jako obowiązkowy w naszym szpitalu.
- Wolałbym za często tak się nie stroić. Gotowa? Czekając z nim na
windę, Abby pomyślała, że jej nie pocałował. Z powodu makijażu? A może
również zmierzał do zakończenia ich romansu?
- Pam i Dave też będą- oznajmił Greg, gdy dojeżdżali do Union Square.
- Znów się spotykają?
- Tak, nawet zaczęli chodzić na specjalne sesje. Starają się uratować swój
związek, ale nie wiadomo, co z tego wyniknie.
- Oby coś najlepszego. Ludzie zbyt często rezygnują, nie próbując
niczego naprawić. Decydują się na rozwód, bo to wydaje się najprostsze.
- Tak jak Michelle i ja?
- Niezupełnie. Niewierność jest niewybaczalna. - Ty nie zdradziłabyś
swego męża.
- Dobrze przetestowałabym swoje uczucia jeszcze przed ślubem, a pózniej
stawałabym na głowie, żeby mój związek był udany.
Wchodząc do obszernego hotelowego holu, Abby na moment przystanęła,
żeby porozkoszować się widokiem eleganckiego wnętrza. Kryształowe
żyrandole migotały jak gwiazdy, orkiestra już grała i kilkanaście par tańczyło na
lśniącym parkiecie. Ale żaden z mężczyzn nawet nie umywał się do Grega.
- Poszukamy naszego stolika czy najpierw zatańczymy? - spytał,
wziąwszy od kelnera dwa kieliszki szampana.
Skinęła głową i po chwili znalezli się pośród tańczących. Gdy Greg
mocno objął ją w talii, Abby omal nie pomyliła kroków, całkiem rozkojarzona
jego bliskością. Miała ochotę na choćby przelotny pocałunek, jakąkolwiek
pieszczotę, ale tutaj musiała sobie tego odmówić. %7łałowała, że są w takim
tłumie i że nie skłoniła go, aby ją pocałował przed wyjściem. A właściwie
dlaczego sam tego nie zrobił? Czyżby chciał w ten sposób coś jej dać do
zrozumienia?
Delikatnie powędrowała dłonią po karku Grega i wplotła pałce w jego
włosy.
- Szybko się uczysz, Abby - szepnął.
Tańczyli przytuleni do siebie i Abby się zastanawiała, kiedy jej nogi
odmówią posłuszeństwa. Tak bardzo marzyła o pocałunku Grega... Bezwiednie
oblizała wargi, a on cicho jęknął, wpatrzony w jej lśniące usta.
Gdy muzyka ucichła, wziął Abby za rękę i podprowadził do grupy
znajomych. Dokonał stosownych prezentacji i poszli znalezć swoje miejsca.
- Ten bal powinien przynieść szpitalowi fantastyczny dochód - zagaiła
Abby, usiłując nie myśleć o reakcjach swego ciała. Może popełniła błąd,
przychodząc tu z Gregiem? Chyba powinna wymknąć się stąd jak najszybciej.
- Na to wygląda. Ben już zaczął planować następny, za dwa lata. Chcesz
być w komitecie przygotowawczym?
- Zobaczymy - odparła wymijająco. Wolała nawet nie zgadywać, gdzie
będzie za dwa lata. Może do tego czasu wyjdzie za mąż? Urodzi dziecko?
Zatańczyli jeszcze kilka razy, tym razem w szybszym tempie, z
wymyślnymi figurami, budząc ogólny podziw. Abby cieszyła się, że na koniec
może pokazać Gregowi, na co ją stać. Niech doktor Hastings się przekona, że
cicha, szara myszka nie zawsze spokojniutko siedzi w kącie.
- Jeśli będziesz tak szaleć, zaraz nas stąd wyproszą -mruknął jej do ucha
Greg i mocniej przygarnął do siebie.
- Inspirujesz mnie - odparła uwodzicielskim tonem i zmysłowo poruszyła
biodrami, a Greg cicho sapnął.
Uśmiechnęła się, upojona poczuciem władzy i pożądaniem. Kochała
Grega Hastingsa i chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że igra z ogniem, w tej
chwili wcale się tym nie przejmowała. Ten wieczór należał tylko do niej i
zamierzała cieszyć się nim do końca.
Oboje byli zadyszani, gdy orkiestra znów przestała grać. Wpatrzona w
oczy Grega Abby marzyła jedynie o tym, aby paść w jego ramiona i błagać go o
miłość.
- Co za pokaz - powiedział ktoś za nimi. - Nie wiedziałam, że taki
utalentowany z ciebie podskakiwacz, braciszku.
Odwrócili się i ujrzeli Elise u boku Mike'a Adamsa.
- Mike, miło cię widzieć - powitała go Abby. - Ciebie też, Elise.
- To dzięki tobie, Abby? - spytał Mike. Zaprzeczyła ruchem głowy, lecz
Elise natychmiast zaprotestowała.
- Oczywiście, że to jej zasługa - oznajmiła. - Gdyby nie Abby, nigdy bym
nie przyszła. I wolę wam nie mówić, czy fakt, że tu jestem, ma sens.
- Jasne, że ma - natychmiast stwierdził Mike. - Niezależnie od powodów.
- Dobrze, że się zjawiłaś-powiedział Greg.
- Zwłaszcza że podejrzewałeś mnie o chęć zaproszenia Abby - ze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]