[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ameryki.
Z wielką chęcią poznam Mr. Yanderbilta zaznaczyła jeśli będę
miała ku temu sposobność dodała bez zastanowienia.
Po prostu wypowiedziała na głos to, o czym myślała, odkąd ruszyli w
podróż.
Chciałabym panu coś powiedzieć, milordzie.
Co takiego? zapytał hrabia.
Nie musi pan włączać mnie do swoich spotkań towarzyskich tylko
dlatego, że jestem siostrą Heloizy rzekła.
Dlaczego?
Ponieważ w domu nie zdarza mi się w nich uczestniczyć. Pojechałam z
Heloizą, gdyż nie pozwolił jej pan zabrać służącej.
Hrabia nie odrywał oczu od jej twarzy, gdy mówił:
Z tego, co mi pani wyjawiła, a także dlatego, że nigdy nie widziałem pani
w czasie odwiedzin wnioskuję, że trzyma się pani na uboczu. Dlaczego?
Lidia zaczęła żałować, że wdała się w tę rozmowę, lecz nie spodziewała się,
iż hrabia będzie zadawał jej pytania. Ponieważ nie widziała jednak powodu, by
ukrywać prawdę, odparła:
Nie jestem towarzyska jak Heloiza i tak naprawdę jestem nieudana.
Nieudana? ze zdziwieniem powtórzył hrabia.
Po raz drugi Lidia poczuła, że nie powinna była tego mówić, lecz on zdawał
się przyciągać jak magnes słowa, których nie miała zamiaru wypowiadać.
Znów więc wyznała mu prawdę.
Tata naturalnie chciał, bym była chłopcem rzekła i chociaż Heloiza
wynagrodziła mu to swoją urodą, ja w żaden sposób nie mogę tego
zrekompensować.
Hrabia odchylił do tyłu głowę i szczerze się roześmiał.
Rzeczywiście słucham dość nadzwyczajnych rzeczy, panno Westbury
powiedział. Potrafię zrozumieć rozczarowanie pani ojca, kiedy nie urodził
się syn. Jestem pewien jednak, że wynagradza mu to pani na wiele innych
sposobów.
Lidia potrząsnęła głową.
Niezupełnie odrzekła ale cały czas mam nadzieję, że pozna jakąś uroczą
damę, z którą się ożeni, ona zaś wynagrodzi za mnie ów brak.
Naprawdę ma pani nadzieję, że ojciec ponownie się ożeni?
Czemu nie? Przecież jest jeszcze dość młodym mężczyzną i poczuje się
samotny, kiedy Heloiza wyjdzie za mąż.
Przecież nadal będzie miał panią!
Przez chwilę Lidia nie odzywała się zapatrzona jedynie w morze, a jej
milczenie było bardziej wymowne od słów. Hrabia powiedział:
Czuję, że prosi mnie pani o pomoc i muszę przyznać, iż pierwszy raz w
życiu ktoś zwraca się do mnie, bym znalazł żonę dla kogoś innego, a nie dla
siebie.
Lidia uśmiechnęła się.
W pańskim przypadku, milordzie, to chyba wielka ulga, że nikt pana nie
gnębi.
Ma pani rację zgodził się hrabia. Gnębiono" mnie, jak to pani
ujęła, i to tak długo, że ledwie mogę uwierzyć, iż nie będę już cierpiał.
Lidia wzięła głęboki oddech, po czym powiedziała:
Może to z mojej strony nieco opieszałe, lecz jeszcze nie życzyłam panu
szczęścia.
Pani siostra jest bardzo piękna!
Sądzę, że trudno znalezć piękniejszą od niej! przyznała Lidia.
Kiedy to mówiła, przemknęło jej przez myśl, że Heloiza i księżna
Dorchester były do siebie bardzo podobne. Już miała dodać, iż wie, że Heloiza
jest w jego typie, lecz zdołała się powstrzymać. Wtedy, ku jej wielkiemu
zdumieniu, hrabia, jakby czytając w jej myślach, powiedział:
Słusznie, ale każda reguła ma swoje wyjątki. Odwróciła się i spojrzała na
niego zdziwionymi oczyma.
Skąd mógł pan wiedzieć, o czym myślałam?
Właśnie zadałem sobie to samo pytanie. Lidia spuściła wzrok.
Nie może pan... tego zrobić.
A jeśli nic na to nie poradzę?
Zatem, jak już mówiłam, milordzie, nie powinien pan zaprzątać sobie
mną głowy. Przyzwyczaiłam się być nie zauważaną, a teraz powinnam chyba
iść na dół. Heloiza może mnie potrzebować.
Odeszłaby, ale hrabia powiedział:
Błędem jest uciekać od niespodzianek lub bać się ich.
Lidia obiema rękami chwyciła się balustrady.
Ja się nie boję powiedziała cicho.
Nie sądzę, że to prawda odparł hrabia. Każdy z nas trochę lęka się
tego, co jest mu nieznane, ale odkrywanie rzeczy, których chwilowo nie
potrafimy dokładnie zrozumieć, może być bardzo pasjonujące i przyjemne.
Wydawało się, że nadal nawiązuje do tego, jak odgadł jej myśli. Chciała mu
zadać milion pytań. Wiedziała, że to, co się teraz działo, było najbardziej
fascynującym doświadczeniem jej życia. Czuła, że powinna znalezć jakiś
pretekst, by odejść, lecz jakoś nie mogła się na to zdobyć. Zarówno Heloiza jak
i ojciec zganiliby ją za takie, według nich, zawracanie hrabiemu głowy. Bała
się, że kiedy dopłyną do Nowego Jorku, może już nigdy nie mieć drugiej
okazji, by z nim porozmawiać.
Mówiła pani, iż widziała mnie na polu myśliwskim powiedział hrabia.
Czy lubi pani polować?
Zawsze z przyjemnością czekam na polowanie. To jedyne ciekawe
wydarzenie, w którym mogę brać udział.
Myślę, że powinna pani dodać: do tej pory" zauważył hrabia.
Czy sądzi pan, że poza podróżą są jeszcze inne interesujące rzeczy, które
mogę odkryć?
Ależ oczywiście! zawołał. Jest pani bardzo młoda i nie zaczęła
jeszcze pani naprawdę żyć.
To prawda, pomyślała Lidia. Kiedy wspomniała swoje życie domowe
obowiązki i książki, jedyne towarzyszki, dokładnie wiedziała już, co hrabia
miał na myśli. Prawdziwe życie było czymś, czego dotychczas nie zaznała.
Jeśli w przyszłości nic innego mi się nie przydarzy rzekła impulsywnie
zawsze będę przynajmniej miała w pamięci tę podróż.
Patrzyła na morze i w duchu wiedziała, że nie zapamięta jedynie podróży i
miejsc, które odwiedzą, lecz przede wszystkim hrabiego.
Zatem proszę cieszyć się każdą chwilą powiedział cichym głosem.
Nie powinna pani pozwalać, aby błędne rozumienie obowiązku czy ambicji
powstrzymywało panią od spełniania marzeń.
Tak zdziwiła się tym, co usłyszała i sposobem, w jaki mówił, że odwróciła
się i spojrzała na niego. Znajdował się bliżej, niż się spodziewała i patrzył jej
prosto w oczy. Przez chwilę po prostu spoglądali na siebie. Ale kiedy opryskała
ich rozbijająca się o burtę fala, Lidia oprzytomniała i bez słowa odeszła,
pozostawiając hrabiego przy balustradzie.
Dopiero dwa dni przed planowanym przyjazdem do Nowego Jorku Heloiza
poczuła się na tyle dobrze, aby wstać z łóżka. Oznaczało to, że Lidia nie mogła
już jeść posiłków w jadalni, ponieważ podawali je stewardzi w kabinie Heloizy.
Była zawiedziona, gdyż ani razu nie miała już okazji porozmawiać z hrabią.
Liczyła na to, że rano, kiedy Heloiza jeszcze spała, lub czasem po południu,
gdy odpoczywała po obiedzie, spotka go na pokładzie. Jednak nigdy hrabiego
tam nie było. Zastanawiała się, czy przypadkiem nie uraziło, a nawet oburzyło
go to, że tak otwarcie z nim rozmawiała. Wiedziała, że będzie przypominać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]