[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szlamu ślepia.
Te bestie żyją do dwustu lat informuje reklama podróży w czasie a ten okaz jest
najwyrazniej tego dowodem, albowiem jego oczy zdradzają stulecia istnienia, wypełnione dekada
po dekadzie tarzaniem się w ociężałej bezmyślności. Kojarzą ci się one z mętną, brudną kałużą
wywołują wstrząs psychiczny. Wypalasz z obu luf do własnego odbicia. Bach bach: poszły dum
dumy.
Wiekowe latarnie, zamglone i święte, gasną bez wahania. Te klasztory są zamknięte do dnia
Sądu Ostatecznego. Twoje odbicie blaknie i wraz z krwią odpływa z nich na zawsze. Na zniszczone
talie z wolna, od dołu, nasuwają się błony mrużne przypominające brudne całuny przykrywające
zwłoki. Szczęki nie przestają przeżuwać powoli, tak powoli, jak opada głowa. Zimna gadzia posoka
toruje sobie drogę po pomarszczonym pysku niczym wyciskana z tubki pasta do zębów. Wszystko
odbywa się powoli; pełzająca jak kapanie wody powolność Drugiej Ery, i wiesz, że gdyby to tobie
powierzono dzieło stworzenia, znalazłbyś na umieszczenie tego wszystkiego jakieś miejsce mniej
ściskające za serce niż Czas.
Mniejsza z tym! Wychylcie do dna swoje puchary, panowie, Claude Ford zaszlachtował
nieszkodliwe stworzenie. Niech żyje Claude Pazur!
Wstrzymując oddech, widzisz, jak łeb dotyka ziemi, jak ziemi dotyka wężowa szyja, jak szczęki
zwierają się na dobre. Patrzysz i czekasz: może coś się jeszcze wydarzy ale już nic się nie dzieje.
Nic się już nie stanie. Możesz tak stać i patrzeć sto pięćdziesiąt milionów lat, Lordzie Claude, i nic
więcej tu nie zobaczysz. Potężny tułów twojego brontka zostanie z czasem pięknie oczyszczony
przez padlinożerców, a pózniej utonie w mule, zapadając się coraz głębiej pod własnym ciężarem.
Potem podniesie się poziom wód i ze spokojem szulera rozdającego chłopakom znaczone karty
rozleje się tu stary zdobywca Morze. Na ów potężny grób opadać będą muły i osady
powolna, siąpiąca eonami wielka mżawka. Aoże starego brontka uniesie się może z tuzin razy w
górę i tyleż razy opadnie w dół, dosyć łagodnie, tak aby nie zakłócić mu wiecznego spoczynku,
chociaż do tej pory już nic do niego nie powinno docierać, gdyż skały osadowe otoczą go grubą
skorupą. Kiedy wreszcie spocznie w grobowcu wspanialszym niż ten, którym kiedykolwiek mógł
chlubić się hinduski radża, ziemskie siły wyniosą jaszczura na swych barkach wysoko, aż brontek
legnie, ciągle śpiąc, w najwyższych partiach Gór Skalistych, hen, wysoko nad wodami Pacyfiku.
Ale ty, Claude Mieczu, będziesz miał niewielki w tym udział: w czaszce poczwary zdechł maleńki
czerw życia i reszta cię już nie interesuje.
Jesteś teraz spokojny: właściwie odrobinę rozczarowany. Spodziewałeś się ryku albo
dramatycznego upadku, od którego zadrży ziemia. Z drugiej strony ogarnia cię zadowolenie, jako
że stwór raczej nie cierpiał. Jesteś sentymentalny jak wszyscy ludzie okrutni. Jesteś delikatny jak
wszyscy ludzie sentymentalni. Bierzesz strzelbę pod ramię i ruszasz suchym lądem wzdłuż boku
brontozaura, aby nacieszyć oczy widokiem swego zwycięstwa.
Mijasz klocowate nogi, okrążasz lśniące septyczną bielą wzgórze brzucha, docierasz do
błyszczącej, jakby prowokującej pieczary odbytu, wreszcie przystajesz za zadem, pod odrzuconym
do tyłu ogonem. Twoje rozczarowanie jest teraz tak dosadnie oczywiste jak bilet wizytowy: gigant
nie jest nawet w połowie tak duży, jak myślałeś? Nie jest, na przykład, w połowie tak wielki jak
obraz ciebie i Maude, przechowywany w twej pamięci. %7łałosny, mały wojowniku, nauka nigdy nie
wynajdzie czegoś, co mogłoby sprowadzić tytaniczną śmierć, której pragniesz w najgłębszych
zakamarkach swojego po partacku straszliwego id.
Nie pozostaje ci nic innego, jak tylko przemknąć chyłkiem do swojego wehikułu czasu z
brzuchem pełnym niedosytu. Spójrz: jaskrawe, żywiące się nawozem ptaszyska skapowały już, jak
stoją sprawy. Jeden po drugim rozpościerają skrzydła i przelatują posępnie ponad grzęzawiskiem w
poszukiwaniu innych gospodarzy. One wiedzą, kiedy sprawy przybierają zły obrót, i nie czekają, aż
przepędzą je sępy. Nie ma już żadnej nadziei, wiedz o tym, ty, który tu stoisz. Ty też stąd odejdz.
Odwracasz się, ale stoisz nieruchomo, wahając się. Nie pozostaje nic innego, jak wracać, nic, ale
AD. 2181 jest nie tylko twoim czasem tam jest Maude. Tam jest Claude. Ten cały okropny,
beznadziejny, nie kończący się interes: usiłowanie przystosowania się do zbyt skomplikowanego
środowiska, usiłowanie przeobrażenia się w funkcjonujący bez zarzutu trybik. Twoja ucieczka od
tego do Wielkiej Prostej Jury cytując znowu reklamę była tylko ucieczką częściową. Teraz
już się skończyła.
Stoisz więc i wtedy coś ląduje brutalnie na twoich plecach, przewracając cię na brzuch i
wgniatając twarz w grząskie błocko.
Szamoczesz się i krzyczysz, a kleszcze homara rozrywają kark i gardło. Usiłujesz unieść
strzelbę, ale nie możesz; cierpiąc potworne męki, przekręcasz się na plecy i w następnej sekundzie
ten karbowaty stwór żeruje już na twojej piersi. Szarpiesz dłońmi jego skorupę, ale on chichocze i
odgryza ci palce. Zabijając brontka, zapomniałeś o pasożytach; po śmierci swego żywiciela
opuszczają trupa, a dla takiego karzełka jak ty są one o wiele bardziej niebezpieczne niż ich
gospodarz. W tej sytuacji robisz jedyną rzecz, jaka ci pozostała wierzgasz nogami przez ostatnie
trzy minuty. Potem masz na sobie całe stado tych stworzeń. Już elegancko oczyszczają twój
szkielet. Spodoba ci się tam, na szczytach Gór Skalistych. Nic nie będziesz czuł.
Przełożył Jacek Manicki
Avram Davidson
The Odd Old Biret
OSOBLIWY PTASZEK
Jeśli istnieje świat fantastyczny mogący równać się z Ankh Morpork Terry ego Pratchetta, to
jest nim wymyślona przez amerykańskiego pisarza Avrama Davidsona Scytia Panoma
Transbałkania, miejsce heroicznych zwycięstw cesarskiego mędrca, doktora Engelberta
Eszterhazyego. Davidson pisuje o tej komiczno fantastycznej krainie od roku 1975 i nie zanosi się
na to, by zródło jego wyobrazni zaczęło wysychać W pochodzącym z 1988 roku artykule The
Inchoation of Eszterhazy (Prapoczątki Eszterhazyego) Davidson wyjaśnia, iż inspiracją dla cyklu
stała się powikłana symbolika klasycznego niemieckiego filmu Gabinet doktora Caligari, którego
nigdy nie zdołał wyrzucić z pamięci.
Stopniowo dotarło do mnie, że w Europie wschodniej istniało imperium, które zostało
zniszczone tak kompletnie, żeśmy o nim zupełnie zapomnieli, tak samo jak o cesarstwie austro
węgierskim, że, będąc cesarstwem, miało cesarza; że cesarz ów miał nadwornego mędrca, który po
ulicach Belli (BELgrade/ViennA) poruszał się parowym miniautkiem; ze cesarz nazywał się Ignac
Ludwik, jego mędrzec zaś Engelbert Eszterhazy .
Koncept ów tak rozpalił wyobraznię Avrama, że osiem pierwszych opowiadań napisał w ciągu
sześciu zaledwie tygodni, budując świat pełen dziwacznych ludzi, osobliwych obyczajów i
niezwykłych zdarzeń, świat, który natychmiast przyciągnął uwagę czytelników Efektem sukcesu
kolejnych opowiadań opisujących czyny doktora Eszterhazy ego stał się założony w USA fan club
czy sporządzona przez Johna Westfalia szczegółowa mapa Scytii Panonii Transbałkanii. Teksty te
wzbudziły także zachwyt pisarza SF Johna Ctute a, którzy zaliczył Davidsona w poczet
najciekawszych współczesnych autorów amerykańskich, aż nieznośnie sprawnych literacko i
dowcipnych .
Avram Davidson (ur. 1923) urodził się w Nowym Jorku i, wedle własnej relacji, uczęszczał do
lokalnych szkół, który to proces jak powiada o mały włos byłby na zawsze uczynił mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]