[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obwodu kaliningradzkiego.
ROZDZIAA ÓSMY
DOACZAM DO PANA SAMOCHODZIKA " CO WIÓZA POCIG Z ROSJI? "
BATURA NA ODPRAWIE U RAJDOWCÓW " ZOSTAJ PILOTEM KRYSKA "
UROKI PANNY MONICE " PIERWSZE ODCINKI SPECJALNE " WYPADEK NA
RAJDZIE
Bez trudu dostałem się pociągiem do Olsztyna. Próbowałem dodzwonić się do szefa i
do Olbrzyma, jednak bezskutecznie. Może dlatego, że było już pózno. Zbliżała się północ.
Byłem zmuszony autobusem nocnej linii dotrzeć na skraj miasta i stamtąd lasem dojść do
domu dziennikarza. Na szybie autobusu przeczytałem na plakacie informacje o  Rajdzie
Ayny . Wysiadłem na przystanku przy kościele o architekturze przypominającej gigantyczną
bacówkę. Potem poprawiłem worek na plecach i ruszyłem przed siebie. Na autostop nie
mogłem liczyć o tak póznej porze. Moja twarz mimo okładów z lodu wciąż przypominała
pokaz umiejętności bokserskich Andrzeja Gołoty.
Po godzinie dotarłem w pobliże leśniczówki Zazdrość i wtedy obok mnie zatrzymał
się żółty samochód terenowy.
- Może podwiezć cię, strudzony wędrowcze? - przez otwarte drzwi od strony pasażera
wychylił się niski blondyn w okularach.
- Jasne - ucieszyłem się. - Zostało mi już niewiele do przejścia, bo potem muszę
skręcić w las.
- To pewnie jedziesz tam gdzie ja - rzucił młodzian.
- Może - odparłem dyplomatycznie zadziwiony taką otwartością ze strony obcego
człowieka.
- Jak było w Turcji? - zapytał kierowca, gdy ujechaliśmy kilkaset metrów.
- Skąd wiesz, że tam byłem? - zdziwienie zaparło mi dech w piersiach.
- Spokojnie - mój rozmówca lekceważąco machnął ręką. - Mógłbym powiedzieć coś w
stylu Sherlocka Holmesa o składzie chemicznym kurzu na twoich butach lub fizycznych
uszkodzeniach twojego worka podróżnego typowych dla suchego klimatu Turcji, ale po
prostu znam cię ze zdjęć u Olbrzyma. Damian jestem - przedstawił się.
Odetchnąłem, bo już spodziewałem się kolejnego podstępu ze strony Batury albo
Cassidy ego.
- Jedziesz do Olbrzyma? - zapytałem Damiana.
- Tak. Ten uroczy pismak ma dziki obyczaj dzwonienia o różnych porach z
pomysłami, które rozpalają twój umysł i gnasz zostawiając rodzinę, dom, robotę.
- Mój szef już tu jest?
- Tak i zdążył rozpocząć, bez ciebie, dochodzenie.
Nim dojechaliśmy do gospodarstwa Olbrzyma, zostałem pokrótce wprowadzony w
sprawy, które teraz pochłaniały pana Tomasza.
- Gdy spokojnie wróciliśmy do Olsztyna, Olbrzym i Pan Samochodzik zaczęli oglądać
zrobione dziś zdjęcia złomu w wagonie z Rosji. Olbrzym wezwał mnie jako eksperta. Tam -
Damian wymownie spojrzał na tylne siedzenie - wiozę całą bibliografię. Do tego mają z
Tomkiem jakiś wspólny plan.
Po kwadransie jazdy przez las i łąki dotarliśmy na wyspę Olbrzyma. Gospodarz
wyszedł do nas i uśmiechnięty wyciągnął do mnie ręce.
- Kopę lat! - zawołał na mój widok. - Stary... - przyjrzał mi się uważnie - nie
powinieneś całować się z lokomotywą. Dobrze, że wszystkie kończyny masz na swoim
miejscu.
Dziennikarz zaprosił nas do środka. W salonie siedział przy komputerze pan Tomasz i
przyglądał się czemuś na ekranie. Ogień wesoło trzaskał w kominku, a ćmy rozbijały się o
siatki moskitiery rozwieszonej w otwartych oknach. W powietrzu czuło się chłód wiosennej
nocy, resztkę duchoty dnia, zapach kawy i ponury osad z dymu papierosów. Szef uściskał
mnie serdecznie.
- Pózniej porozmawiamy - powstrzymał mnie gestem od natychmiastowego zdawania
raportu z wyprawy do Turcji.
- Popatrz i powiedz, co to jest? - Olbrzym zaciÄ…gnÄ…Å‚ Damiana do ekranu komputera. -
Jedz i pij - wskazał mi stolik z kanapkami i dzbankiem z kawą.
Wziąłem kanapkę i dołączyłem do grona oglądających zdjęcia złomu. Olbrzym
właśnie powiększał obraz.
- To koło - stwierdził Damian.
- Dobrze, ale od czego? - dociekliwie zapytał Olbrzym.
- Od niemieckiego Panzer III lub IV, trzeba by się przyjrzeć - Damian przekrzywił
głowę.
- Widzisz te gumowe bandaże? - Olbrzym wskazał ołówkiem na resztki gumy
widoczne na kołach.
Guma była granatowo-zielona, miejscami jej nie było.
- No, tak - Damian zachowywał spokój.
- A teraz czary-mary! - Olbrzym pokazał kolejne zdjęcie.
- Czyste - odezwał się pan Tomasz.
- Który pojazd miał takie dwie pary stalowych kół jezdnych? - Olbrzym triumfował.
Damian wertował książki. Mnie przypomniała się pewna wystawa modelarska i
kłótnia modelarza z jurorem.
- Chodzi o pózny model niszczyciela czołgów Panzer IV z działem kalibru 75
milimetrów, nazywanego czasami  kaczką Guderiana - wtrąciłem się.
Olbrzym był pewien, że nikt tego nie zgadnie, więc popatrzył na mnie groznie, bo
zepsułem mu całe przestawienie.
- Mądrala - zażartował. - Zródziemnomorskie powietrze odświeża umysł? Pewnie, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •